W dniu 26 maja 2022 roku, w trakcie posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego (WRDS) w Gdańsku poświęconego problematyce gospodarczej regionu, dyrektor Biura Związku Pracodawców FORUM OKRĘTOWE Ireneusz Karaśkiewicz przedstawił wyzwania, przed jakimi staje przemysł okrętowy w województwie pomorskim, i zgłosił konieczność pilnej odbudowy kształcenia zawodowego na potrzeby tej branży.
W przyjętym w wyniku dyskusji Stanowisku WRDS dotyczącym oceny funkcjonowania gospodarki województwa pomorskiego czytamy:
„(…) Pomorski przemysł okrętowy czekają w najbliższych latach duże wyzwania związane m.in. z realizacją programów zbrojeniowych na potrzeby bezpieczeństwa państwa, budową promów dla polskich armatorów, jednostek pływających na potrzeby morskiej energetyki wiatrowej oraz dekarbonizacją żeglugi. Intensywnie rozwijają się biura projektowe i firmy serwisowe mechanizmów okrętowych i urządzeń, armatorskich firm obsługi technicznej floty.
W połączeniu z wymianą pokoleniową spowodowaną przechodzeniem na emeryturę, rodzi to potrzebę stałego dopływu dużej liczby wysoko wykwalifikowanych pracowników, który w obecnej chwili jest daleko niewystarczający. Mimo znacznej interwencji ze środków unijnych będących w dyspozycji samorządu województwa pomorskiego w ponadpodstawowe szkolnictwo zawodowe, należy dążyć do wzmocnienia kształcenia na wszystkich szczeblach tej branży. Brak dopływu wykształconych kadr stanowi główną barierę rozwojową i stwarza zagrożenie dla jej rozwoju w przyszłości (…)”.
O rozmowę dotyczącą szkolnictwa zawodowego dla przemysłu okrętowego poprosiliśmy dyrektora Biura Związku Pracodawców FORUM OKRĘTOWE Ireneusza Karaśkiewicza.
- FORUM OKRĘTOWE ma swoje pomysły na odbudowę szkolnictwa zawodowego dla przemysłu okrętowego. Porozmawiajmy o nich.
- Oczywiście. Zacznijmy jednak od pokazania naszym czytelnikom, jaką pozycję zajmuje przemysł okrętowy w gospodarce województwa pomorskiego. Obrazują to poniższe dane pochodzące z prezentacji „Sytuacja Gospodarcza Województwa Pomorskiego” przygotowanej przez Departament Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego zaprezentowanej właśnie na plenarnym posiedzeniu WRDS w dniu 26 maja 2022. Widać jasno, że w dalszym ciągu nasza branża jest czołowym producentem i kołem zamachowym eksportu naszego województwa.
- Nie wszyscy są chyba świadomi znaczenia jakie ma branża okrętowa dla województwa pomorskiego?
- Dla wielu jest to zaskoczeniem – również dla tych, którzy mają wpływ na edukację. Pytanie, które postawiłem w trakcie swojego wystąpienia na posiedzeniu WRDS brzmiało: czy kształcenie zawodowe na potrzeby branży okrętowej jest adekwatne do pozycji gospodarczej, jaką ta zajmuje w naszym regionie? Odpowiedź można znaleźć w danych przygotowanych dzięki uprzejmości Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego przedstawionych w Tabelach 2 i 3 poniżej. Moje pytanie zadane w trakcie posiedzenia WRDS było oczywiście retoryczne –edukacja na potrzeby naszej branży została mocno zaniedbana.
- Zanim przejdziemy do edukacji, porozmawiajmy o sytuacji branży okrętowej w województwie pomorskim. Do prasy przebijają się głosy o nadchodzącej recesji mającej dotknąć światową gospodarkę, w tym również polską. Jak na tym tle wyglądają perspektywy polskiej i pomorskiej branży okrętowej?
- Recesja zawsze dotyka nierównomiernie różne obszary gospodarki. Są takie które dotknie mocniej, inne słabiej, niektóre jednak będą przeżywały wręcz boom. Natomiast jeżeli chodzi o branżę okrętową są realne podstawy do tego by sądzić, że przejdzie ona nadchodzącą recesję suchą stopą i może być kołem zamachowym gospodarki województwa pomorskiego w trudnych czasach. Potrzebne są jednak kadry i związana z tym odbudowa edukacji na potrzeby przemysłu okrętowego.
- Na czym opiera Pan to optymistyczne przekonanie?
- Przemysł okrętowy w Polsce staje przed dużymi wyzwaniami i projektami - już realizowanymi w polskich stoczniach. Rozpoczęła się już dekarbonizacja światowej żeglugi - duża część istniejącej światowej floty wymaga modernizacji pod kątem ograniczenia jej emisyjności. To specjalność polskich stoczni remontowych, które są kluczową częścią polskiego przemysłu okrętowego. To właśnie w województwie pomorskim znajduje się największa stocznia remontowa w Europie ale także i inne - mniejsze, ale kompetentne. Polskie stocznie specjalizują się i są europejskim liderem w budowie i przebudowie jednostek niskoemisyjnych z napędem LNG, hybrydowym i elektrycznym.
Rozpoczęły się wielkie inwestycje w obronność kraju: program „Miecznik”, czyli budowa 3 okrętów wojennych klasy fregata, budowa 3 kolejnych niszczycieli min klasy Kormoran II dla Marynarki Wojennej RP, a także spodziewane są kolejne zamówienia w bliskiej przyszłości. Rozpoczął się największy w historii polskiego przemysłu okrętowego program budowy w polskich stoczniach serii promów niskoemisyjnych z napędem LNG dla polskiego armatora.
W województwie pomorskim dynamicznie rozwijają się biura projektowe i firmy serwisowe mechanizmów i urządzeń okrętowych. Trójmiasto stało się swego rodzaju „doliną krzemową” – tutaj znajduje się ok. 40 biur projektowych zatrudniających ok. 3000 projektantów. Otwierane są i rozbudowywane oddziały globalnych potentatów, czyniąc z Trójmiasta jedno z głównych centrów projektowych w Europie.
Przed nami duży proces inwestycyjny w morską energetykę wiatrową nie tylko w Polsce, ale również w Europie: budowa samych farm i jednostek pływających do ich budowy i obsługi. Floty do budowy farm wiatrowych i ich obsługi zwyczajnie nie ma i trzeba ją wybudować, co wielu inwestorów przespało i dlatego tutaj zacznie się niebawem duży ruch.
Polska jest dużym producentem częściowo wyposażonych kadłubów i bloków okrętowych. Eksperci już obserwują silne ożywienie na rynku podróży wycieczkowcami, przy produkcji których polskie firmy były istotnym kooperantem. Wiele firm wycieczkowych zanotowało w tym roku 100 % obłożenie, wreszcie zaczęły zarabiać po przerwie spowodowanej Covidem, a to znajdzie przełożenie na nowe inwestycje i projekty, które przez ostatnie dwa lata były wstrzymywane. Stawki frachtowe na przewóz towarów w wielu obszarach są wysokie. Armatorzy, którzy są chlebodawcami stoczni, zarabiają, a to przełoży się na nowe zlecenia dla stoczni.
Wreszcie popyt na ropę i gaz ze źródeł spoza Rosji, których cena (szczególnie gazu) osiągnęła taki poziom, że ponownie pojawiło się ożywienie na rynku wydobywczym off-shore, w którym polskie stocznie miały mocną pozycję.
Szanse więc są, ale by ich nie zaprzepaścić potrzebny jest stały dopływ odpowiedniej liczby wysoko wykwalifikowanych fachowców, a to zostało niestety zahamowane i trzeba to zmienić.
- Zanim do tych zmian przejdziemy pytanie: czy sprowadzanie pracowników spoza Polski nie rozwiązałoby problemu?
- Rozwiązuje go jedynie częściowo i dotyczy to raczej zawodów wymagających niższych kwalifikacji, np.: malarze, piaskarze, szlifierze, spawacze, ślusarze do prostych prac wyposażeniowych i stolarskich. Zawody te wymagają krótkich kursów przygotowawczych lub zwykłego przyuczenia do specyfiki okrętowej w trakcie pracy, prowadzonych przez firmy we własnym zakresie.
Natomiast jeżeli chodzi o zawody specjalistyczne, wymagające głębszej wiedzy teoretycznej, umiejętności czytania i zrozumienia specyfikacji technicznej, oraz dobrej znajomości rysunku technicznego, takie jak: technolodzy, spawalnicy, monterzy, mechanicy okrętowi, specjaliści od systemów elektrycznych i całej elektroniki okrętowej, nawigacji, systemów hydraulicznych i pneumatycznych, automatycy, operatorzy urządzeń sterowanych numerycznie (CNC), w tym robotów spawalniczych, cała gama specjalistów potrzebnych do zbudowania czy przebudowania bardzo skomplikowanego produktu jakim jest statek – tutaj zaangażowanie samych firm nie wystarczy i potrzebny jest system kształcenia, który trzeba odbudować. Również dla emigrantów z innych krajów pracujących w Polsce.
-Dla postronnego obserwatora zestawienie danych zawartych w powyższych Tabelach, tj. pozycja przemysłu okrętowego i jednoczesna uboga oferta edukacyjna może wydawać się zaskakująca ? Dlaczego do tego doszło?
- Przyczyn, dlaczego szkolnictwo zawodowe na potrzeby przemysłu okrętowego zostało drastycznie zredukowane, jest kilka, ale jedną z głównych był i jest brak zinstytucjonalizowanego, systemowego i profesjonalnego przepływu informacji pomiędzy realnymi potrzebami naszej branży, a instytucjami odpowiedzialnymi za kształcenie zawodowe. Mówiłem o tym w trakcie posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w dniu 26 maja 2022 roku.
Wojewódzkie i powiatowe zespoły doradcze specjalnie powołane w tym celu, nie zapewniły takiego przepływu informacji. Wielokrotnie zgłaszane przez pracodawców (FORUM OKRĘTOWE) i stronę społeczną (Krajową Sekcję Przemysłu Okrętowego NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”) potrzeby na różnych forach doradczych nie spotkały się z odpowiednią reakcją. Artykuły prasowe, apele w ramach różnego rodzaju struktur i ciał doradczych, apele pracodawców do decydentów w trakcie spotkań i konferencji – ten sposób komunikowania okazuje się całkowicie nieefektywny. On po prostu nie działa i dlatego należy go gruntownie zreformować, i to jest nasz pierwszy pomysł - stworzenie systemowego, instytucjonalnego badania rynku pracy, które pokaże rzeczywisty obraz potrzeb branży okrętowej i będzie podstawą do podjęcia działań.
To jest pierwszy element, od którego należy zacząć - zorganizowanie profesjonalnego systemu badania rynku pracy, który zidentyfikuje kompetencje, na które jest zapotrzebowanie: jacy fachowcy i jaka ich ilość. Badanie takie powinno uwzględnić wszystkie czynniki, włącznie z wymianą pokoleniową i przechodzeniem pracowników na emeryturę, oraz z czynnikami migracyjnymi.
Naszym zdaniem, komórka badająca powinna podlegać jednemu z Departamentów Urzędu Marszałkowskiego lub Urzędu Miasta. Uzyskane przez nią dane będą wykorzystywane przy opracowaniu planów i kreowaniu polityki oświatowej w zakresie, na który mają wpływ władze oświatowe – włączając w to również „miękki” sposób kreowania polityki, a także wnioski kierowane do władz samorządowych różnych szczebli. Szkolnictwo zawodowe podlega powiatom, władze wojewódzkie dysponują środkami unijnymi, krajowymi środkami finansowymi dysponują władze centralne w Warszawie, ale profesjonalne identyfikacja potrzeb powinna być naszym zdaniem koordynowana na szczeblu wojewódzkim.
System taki powinien działać w sposób ciągły – stale monitorować rynek pracy w przemyśle okrętowym i aktualizować jego potrzeby. Czynników zmiennych jest na rynku dużo i zapotrzebowanie na pewne specjalności jest stałe, na niektóre się zmienia. Zmienia się również technologia i postępuje cyfryzacja procesów produkcyjnych. Dlatego potrzebny jest stały systemowy monitoring potrzeb, po to, by znalazł on odzwierciedlanie w ofercie edukacyjnej, która powinna zostać zreformowana.
- Jak więc powinien wyglądać model edukacji dla przemysłu okrętowego?
- Polska weszła w gospodarkę wolnorynkową wraz z odziedziczonym po PRL systemem kształcenia zawodowego. 30 lat temu szkoły zawodowe i technika kształcące kadry na potrzeby przemysłu okrętowego co roku wprowadzały na rynek dużą ilość wykształconych fachowców. Tamten system kształcenia dostosowany był do potrzeb ówczesnej struktury przemysłu okrętowego, a ten w ciągu ostatnich 30 lat przeszedł duże zmiany. Zmienił się nie tylko rodzaj produkcji i usług, ale również przemysł znacznie się unowocześnił i wzrosła jego wydajność, nastąpił postęp w cyfryzacji. Pojawiło się zapotrzebowanie na specjalistów, na których wcześniej było ono znacznie mniejsze – np. do budowy skomplikowanych technicznie jednostek, ale również do budowy jachtów, w której to dziedzinie Polska stała się w ostatnich latach potentatem. Zapotrzebowanie na fachowców w poszczególnych dziedzinach zmieniło się i jest to zasadniczy czynnik, który trzeba wziąć pod uwagę odbudowując edukację na potrzeby naszej branży.
Istniejący system edukacji: 3-letnie szkoły zawodowe i 4/5-letnie technika, które odziedziczyliśmy po poprzednim systemie, nie gwarantują wystarczającej elastyczności i szybkiej reakcji na zmieniające się potrzeby branży. Szkoły zawodowe – oprócz kształcenia ściśle zawodowego – wypełniają również inne funkcje edukacyjne, np. przygotowują do studiów wyższych. Ale jako takie pozostaną kręgosłupem edukacji zawodowej. Wymagają one jednak uzupełnienia o nowy element odpowiadający realiom rynkowym.
- Jaki to element?
- System kształcenia zawodowego powinien odzwierciedlać realia rynkowe: być elastyczny i stale modyfikować swoją ofertę edukacyjną, uwzględniając postępującą cyfryzację i automatyzację procesów produkcyjnych. Kursy powinny być znacznie krótsze i ograniczone wyłącznie do przedmiotów specjalistycznych. Innymi słowy – odpowiadać na nowe wyzwania, które się zmieniają.
Rozwiązaniem dla naszej branży może być rozbudowany dla jej potrzeb, istniejący już (!!!) system tzw. kształcenia ustawicznego. Składałby się on z kursów o bardzo skondensowanym programie, ograniczonym tylko do przedmiotów ściśle specjalistycznych. Bazą dydaktyczną dla tych kursów były by istniejące jeszcze technika, szkoły zawodowe i centra kształcenia ustawicznego.
Czas trwania tych kursów mógłby być różnorodny: od kilkumiesięcznych, półrocznych, do rocznych lub nieco dłuższych. Część z tych kursów – ta wymagająca zajęć praktycznych - mogłaby się odbywać stacjonarnie z wykorzystaniem warsztatów lub laboratoriów, część - w systemie zaocznym lub zdalnym. System musiałby być maksymalnie elastyczny: z zajęciami dziennymi, ale również z ofertą zajęć wieczorowych lub weekendowych.
Takie elastyczne systemy edukacji istnieją w krajach, w których gospodarka wolnorynkowa trwa znacznie dłużej niż w Polsce, i które przez dziesięciolecia dopracowały się racjonalnych i bardzo elastycznych z punktu widzenia rynku pracy rozwiązań edukacyjnych.
- Załóżmy, że mamy stworzony system edukacyjny ? Skąd wziąć jednak do niego uczniów, z czym chyba teraz jest największy problem?
- Oferta edukacyjna powinna być skierowana do pracowników chcących zmienić lub podnieść swoje kwalifikacje. To powszechny trend na świecie – ludzie zmieniają zawody z różnych powodów, potrzebny jest tylko elastyczny system edukacji, który im to umożliwi. Drugą grupą jest młodzież kończąca szkoły podstawowe i stojąca przed wyborem drogi zawodowej.
Obecnie gospodarka przeżywa jeszcze resztki dużej koniunktury i mamy rynek pracownika, ale wg analityków niebawem czeka nas globalne spowolnienie, które również dotrze do Polski i dotknie niektóre branże. Pierwsze oznaki już są. Na pewno jakaś część pracowników z sektorów dotkniętych w przyszłości spowolnieniem mogłaby znaleźć pracę w przemyśle okrętowym.
Potrzebny jest jednak elastyczny system edukacyjny, który zapewni im odpowiednie szkolenie i przepływ informacji o możliwości podjęcia takiego szkolenia, np. poprzez Urzędy Pracy.
Trzy przykłady.
Pierwszy: obecnie, na skutek zapaści edukacyjnej w sektorze okrętowym zdarza się, że stocznie na wydziałach mechanicznych zatrudniają absolwentów techników samochodowych. Tacy pracownicy mają już solidne podstawy edukacji technicznej, potrzebna jest im tylko dawka wiedzy ściśle okrętowej, by posiadać solidne kompetencje do pracy stoczniowej. W tym wypadku wystarczyłby im kurs, który mogliby połączyć z pracą. Dotyczy to również innych specjalności, np. elektryków i hydraulików. Dla pracodawcy i pracownika byłoby to optymalne rozwiązanie. To jest jedna grupa – czyli ta, która ma już solidne podstawy edukacyjne w swojej specjalności i potrzebuje się tylko douczyć na potrzeby branży.
Druga grupa to osoby bez żadnych kwalifikacji zawodowych lub mające kwalifikacje zawodowe, ale znacznie bardziej odbiegające od tych stoczniowych, np. ktoś z branży budowlanej chciałby przejść do pracy w stoczni. Tutaj program kursu byłby nieco dłuższy i bogatszy, ale ściśle ograniczony tylko do przedmiotów zawodowych w danej specjalności. Kursy te powinny być maksymalnie elastyczne – np. pół roku lub rok w systemie dziennym, drugi rok w systemie wieczorowym – tak, by przyszły absolwent jak najszybciej mógł podjąć pracę i rozpocząć zdobywanie umiejętności praktycznych.
Trzecia grupa to krótkie kursy praktyczne – np. dla spawaczy, operatorów urządzeń specjalistycznych – w tym sterowanych numerycznie (CNC) obrabiarek i robotów spawalniczych - lub wąskich, specjalistycznych umiejętności, których nasza branża potrzebuje bardzo dużo. System taki byłby adresowany również do pracowników o innych specjalnościach, pragnących rozszerzyć swoje kwalifikacje, czyniąc ich bardziej elastycznymi dla firmy, z korzyścią dla obu stron. Przykładowo: ślusarz mógłby zdobyć umiejętność, np. obsługi wózka widłowego lub spawania określoną metodą. W stoczniach okresowo występują „wąskie gardła” w różnych specjalnościach. Budowa statku wiąże się z wykorzystaniem bardzo różnorodnych umiejętności – większa uniwersalność pracowników mogłaby być korzystna dla każdej ze stron.
To tylko trzy przykłady. Takich grup, które można usystematyzować, jest zapewne więcej – należy je zidentyfikować, i pod ich zróżnicowane potrzeby przygotować ofertę edukacyjną.
- Problemem z którym boryka się system szkolnictwa zawodowego jest brak kadry nauczycielskiej. Czy tutaj macie jakieś pomysły?
- Wielu stoczniowców z ogromnym doświadczeniem zawodowym przechodzi na emeryturę w pełni sił i energii, i zapewne chętnie podzieliłoby się swoim doświadczeniem edukując młodą kadrę. Niektórzy z nich – szczególnie kadra mistrzowska i brygadziści – to ludzie obdarzeni zdolnościami komunikacyjnymi, i zapewne łatwo odnajdą się w nowej roli edukatorów. Trzeba do tych ludzi dotrzeć i uaktywnić.
- Na pewno bardzo ważna jest promocja zawodów okrętowych.
- Absolutnie tak – to czynnik krytyczny. Samo stworzenie elastycznego i dostosowanego do dzisiejszych realiów systemu kształcenia zawodowego to połowa zagadnienia. Drugą połową jest wypełnienie go uczniami.
Według informacji uzyskanych z Gdańskiego Urzędu Pracy, w gdańskich szkołach (cytat): „kierunki o profilu stoczniowym nie cieszą się dużym zainteresowaniem wśród uczniów. Uczniowie kształcący się w branży stoczniowej stanowią zaledwie 1,87 % wszystkich uczniów szkół I stopnia i techników w roku szkolnym 2021/22 (168 uczniów na 8964 uczniów ogółem).”
W trakcie zgłaszania problemów kadrowych w przemyśle okrętowym w różnych ciałach doradczych, standardowa odpowiedź jaką FORUM OKRETOWE otrzymuje brzmiała (cytat z jednej z odpowiedzi na piśmie):
„pragnę zapewnić, że podobnie jak Pan podzielam niepokój związany z sytuacją branży stoczniowej. Duże trudności w zaspakajaniu potrzeb kadrowych niestety dotyczą dziś bardzo wielu pracodawców, bez względu na profil prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. W równie dramatycznej sytuacji jest także sektor gastronomiczny, edukacyjny, usługowy i budowlany.”
Obie powyższe informacje odzwierciedlają aktualną sytuację, natomiast nasuwa się pytanie: co dalej robić? Pozostawić wszystko tak, jak jest i czekać, aż coś się poprawi? Bez aktywnego działania na pewno samo nic się nie poprawi.
- Tutaj chyba bardzo dużo zależy od władz samorządowych, które powinny zastanowić się na priorytetami…
- Dokładnie. Na początku trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy podejście horyzontalne do wszystkich branż i zawodów jest właściwe? Czy branża okrętowa, będąca jednym z głównych motorów napędowych gospodarki województwa pomorskiego, powinna być traktowana tak samo jak np. branża gastronomiczna czy fryzjerska (nic im nie ujmując)? Po to żeby zjeść „na mieście” lub modnie obciąć włosy potrzeba najpierw zarobić gdzieś pieniądze. Jeżeli władze samorządowe różnych szczebli uznają, że branża okrętowa jest jedną z kluczowych branż dla naszego regionu, to powinna nadać jej priorytety – właśnie w obszarze promocji zawodów okrętowych.
Jak już wspomniałem wcześniej - obecnie gospodarka przeżywa boom i mamy rynek pracownika w niemal wszystkich branżach, ale wg analityków niebawem czeka nas globalne spowolnienie, które dotknie niektóre branże także w Polsce. Na pewno jakaś część pracowników z sektorów dotkniętych w przyszłości spowolnieniem i bezrobociem mogłaby znaleźć pracę w przemyśle okrętowym. Właśnie takie osoby to kandydaci do okrętowych szkół zawodowych. Potrzebny jest jednak dobrze zorganizowany przepływ informacji o możliwości takiego szkolenia, np. poprzez Urzędy Pracy.
Osobną grupą jest młodzież ucząca się w szkołach podstawowych, do której trzeba dotrzeć poprzez zorganizowanie programów informacyjnych, zachęcających ją do zdobywania zawodu stoczniowego, i dotarcie z tą ofertą do wszystkich zakątków naszego województwa – zachęcającą do podjęcia nauki w szkołach zawodowych i technikach okrętowych, czyli doradztwo na szczeblu szkół podstawowych. Często decyzja o wyborze drogi zawodowej dziecka to wspólna decyzja jego i rodzica.
- Szanse na odbudowę szkolnictwa zawodowego na potrzeby przemysłu okrętowego więc są?
- Fundamenty do odbudowy kształcenia zawodowego na potrzeby przemysłu okrętowego ciągle jeszcze istnieją. Konieczność działań w tym zakresie spotkała się z pełnym zrozumieniem i bardzo życzliwym przyjęciem przez wszystkie strony dialogu w trakcie posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w dniu 26 maja 2022 roku. Nasze pomysły, które zakomunikowaliśmy w trakcie kilku spotkań z pracownikami Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego, stanowią propozycję rozwiązania problemów dla branży okrętowej. Atmosfera w trakcie tych spotkań była bardzo dobra, czuliśmy zrozumienie naszych problemów i chęć pomocy.
Nadchodzi spowolnienie gospodarcze, które dotknie niektóre branże, inne będą przeżywały rozwój. Perspektywy dla przemysłu okrętowego wyglądają obiecująco. Stworzenie elastycznego systemu edukacyjnego, szybko reagującego na potrzeby rynku pracy, jest kluczem do podtrzymania wzrostu gospodarczego w województwie pomorskim i ograniczenie bezrobocia, które w świetle tego co dzieje się ze światową gospodarką staje się dzisiaj realnym zagrożeniem.
- Dziękuję za rozmowę.
W przyjętym w wyniku dyskusji Stanowisku WRDS dotyczącym oceny funkcjonowania gospodarki województwa pomorskiego czytamy:
„(…) Pomorski przemysł okrętowy czekają w najbliższych latach duże wyzwania związane m.in. z realizacją programów zbrojeniowych na potrzeby bezpieczeństwa państwa, budową promów dla polskich armatorów, jednostek pływających na potrzeby morskiej energetyki wiatrowej oraz dekarbonizacją żeglugi. Intensywnie rozwijają się biura projektowe i firmy serwisowe mechanizmów okrętowych i urządzeń, armatorskich firm obsługi technicznej floty.
W połączeniu z wymianą pokoleniową spowodowaną przechodzeniem na emeryturę, rodzi to potrzebę stałego dopływu dużej liczby wysoko wykwalifikowanych pracowników, który w obecnej chwili jest daleko niewystarczający. Mimo znacznej interwencji ze środków unijnych będących w dyspozycji samorządu województwa pomorskiego w ponadpodstawowe szkolnictwo zawodowe, należy dążyć do wzmocnienia kształcenia na wszystkich szczeblach tej branży. Brak dopływu wykształconych kadr stanowi główną barierę rozwojową i stwarza zagrożenie dla jej rozwoju w przyszłości (…)”.
O rozmowę dotyczącą szkolnictwa zawodowego dla przemysłu okrętowego poprosiliśmy dyrektora Biura Związku Pracodawców FORUM OKRĘTOWE Ireneusza Karaśkiewicza.
- FORUM OKRĘTOWE ma swoje pomysły na odbudowę szkolnictwa zawodowego dla przemysłu okrętowego. Porozmawiajmy o nich.
- Oczywiście. Zacznijmy jednak od pokazania naszym czytelnikom, jaką pozycję zajmuje przemysł okrętowy w gospodarce województwa pomorskiego. Obrazują to poniższe dane pochodzące z prezentacji „Sytuacja Gospodarcza Województwa Pomorskiego” przygotowanej przez Departament Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego zaprezentowanej właśnie na plenarnym posiedzeniu WRDS w dniu 26 maja 2022. Widać jasno, że w dalszym ciągu nasza branża jest czołowym producentem i kołem zamachowym eksportu naszego województwa.
- Nie wszyscy są chyba świadomi znaczenia jakie ma branża okrętowa dla województwa pomorskiego?
- Dla wielu jest to zaskoczeniem – również dla tych, którzy mają wpływ na edukację. Pytanie, które postawiłem w trakcie swojego wystąpienia na posiedzeniu WRDS brzmiało: czy kształcenie zawodowe na potrzeby branży okrętowej jest adekwatne do pozycji gospodarczej, jaką ta zajmuje w naszym regionie? Odpowiedź można znaleźć w danych przygotowanych dzięki uprzejmości Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego przedstawionych w Tabelach 2 i 3 poniżej. Moje pytanie zadane w trakcie posiedzenia WRDS było oczywiście retoryczne –edukacja na potrzeby naszej branży została mocno zaniedbana.
- Zanim przejdziemy do edukacji, porozmawiajmy o sytuacji branży okrętowej w województwie pomorskim. Do prasy przebijają się głosy o nadchodzącej recesji mającej dotknąć światową gospodarkę, w tym również polską. Jak na tym tle wyglądają perspektywy polskiej i pomorskiej branży okrętowej?
- Recesja zawsze dotyka nierównomiernie różne obszary gospodarki. Są takie które dotknie mocniej, inne słabiej, niektóre jednak będą przeżywały wręcz boom. Natomiast jeżeli chodzi o branżę okrętową są realne podstawy do tego by sądzić, że przejdzie ona nadchodzącą recesję suchą stopą i może być kołem zamachowym gospodarki województwa pomorskiego w trudnych czasach. Potrzebne są jednak kadry i związana z tym odbudowa edukacji na potrzeby przemysłu okrętowego.
- Na czym opiera Pan to optymistyczne przekonanie?
- Przemysł okrętowy w Polsce staje przed dużymi wyzwaniami i projektami - już realizowanymi w polskich stoczniach. Rozpoczęła się już dekarbonizacja światowej żeglugi - duża część istniejącej światowej floty wymaga modernizacji pod kątem ograniczenia jej emisyjności. To specjalność polskich stoczni remontowych, które są kluczową częścią polskiego przemysłu okrętowego. To właśnie w województwie pomorskim znajduje się największa stocznia remontowa w Europie ale także i inne - mniejsze, ale kompetentne. Polskie stocznie specjalizują się i są europejskim liderem w budowie i przebudowie jednostek niskoemisyjnych z napędem LNG, hybrydowym i elektrycznym.
Rozpoczęły się wielkie inwestycje w obronność kraju: program „Miecznik”, czyli budowa 3 okrętów wojennych klasy fregata, budowa 3 kolejnych niszczycieli min klasy Kormoran II dla Marynarki Wojennej RP, a także spodziewane są kolejne zamówienia w bliskiej przyszłości. Rozpoczął się największy w historii polskiego przemysłu okrętowego program budowy w polskich stoczniach serii promów niskoemisyjnych z napędem LNG dla polskiego armatora.
W województwie pomorskim dynamicznie rozwijają się biura projektowe i firmy serwisowe mechanizmów i urządzeń okrętowych. Trójmiasto stało się swego rodzaju „doliną krzemową” – tutaj znajduje się ok. 40 biur projektowych zatrudniających ok. 3000 projektantów. Otwierane są i rozbudowywane oddziały globalnych potentatów, czyniąc z Trójmiasta jedno z głównych centrów projektowych w Europie.
Przed nami duży proces inwestycyjny w morską energetykę wiatrową nie tylko w Polsce, ale również w Europie: budowa samych farm i jednostek pływających do ich budowy i obsługi. Floty do budowy farm wiatrowych i ich obsługi zwyczajnie nie ma i trzeba ją wybudować, co wielu inwestorów przespało i dlatego tutaj zacznie się niebawem duży ruch.
Polska jest dużym producentem częściowo wyposażonych kadłubów i bloków okrętowych. Eksperci już obserwują silne ożywienie na rynku podróży wycieczkowcami, przy produkcji których polskie firmy były istotnym kooperantem. Wiele firm wycieczkowych zanotowało w tym roku 100 % obłożenie, wreszcie zaczęły zarabiać po przerwie spowodowanej Covidem, a to znajdzie przełożenie na nowe inwestycje i projekty, które przez ostatnie dwa lata były wstrzymywane. Stawki frachtowe na przewóz towarów w wielu obszarach są wysokie. Armatorzy, którzy są chlebodawcami stoczni, zarabiają, a to przełoży się na nowe zlecenia dla stoczni.
Wreszcie popyt na ropę i gaz ze źródeł spoza Rosji, których cena (szczególnie gazu) osiągnęła taki poziom, że ponownie pojawiło się ożywienie na rynku wydobywczym off-shore, w którym polskie stocznie miały mocną pozycję.
Szanse więc są, ale by ich nie zaprzepaścić potrzebny jest stały dopływ odpowiedniej liczby wysoko wykwalifikowanych fachowców, a to zostało niestety zahamowane i trzeba to zmienić.
- Zanim do tych zmian przejdziemy pytanie: czy sprowadzanie pracowników spoza Polski nie rozwiązałoby problemu?
- Rozwiązuje go jedynie częściowo i dotyczy to raczej zawodów wymagających niższych kwalifikacji, np.: malarze, piaskarze, szlifierze, spawacze, ślusarze do prostych prac wyposażeniowych i stolarskich. Zawody te wymagają krótkich kursów przygotowawczych lub zwykłego przyuczenia do specyfiki okrętowej w trakcie pracy, prowadzonych przez firmy we własnym zakresie.
Natomiast jeżeli chodzi o zawody specjalistyczne, wymagające głębszej wiedzy teoretycznej, umiejętności czytania i zrozumienia specyfikacji technicznej, oraz dobrej znajomości rysunku technicznego, takie jak: technolodzy, spawalnicy, monterzy, mechanicy okrętowi, specjaliści od systemów elektrycznych i całej elektroniki okrętowej, nawigacji, systemów hydraulicznych i pneumatycznych, automatycy, operatorzy urządzeń sterowanych numerycznie (CNC), w tym robotów spawalniczych, cała gama specjalistów potrzebnych do zbudowania czy przebudowania bardzo skomplikowanego produktu jakim jest statek – tutaj zaangażowanie samych firm nie wystarczy i potrzebny jest system kształcenia, który trzeba odbudować. Również dla emigrantów z innych krajów pracujących w Polsce.
-Dla postronnego obserwatora zestawienie danych zawartych w powyższych Tabelach, tj. pozycja przemysłu okrętowego i jednoczesna uboga oferta edukacyjna może wydawać się zaskakująca ? Dlaczego do tego doszło?
- Przyczyn, dlaczego szkolnictwo zawodowe na potrzeby przemysłu okrętowego zostało drastycznie zredukowane, jest kilka, ale jedną z głównych był i jest brak zinstytucjonalizowanego, systemowego i profesjonalnego przepływu informacji pomiędzy realnymi potrzebami naszej branży, a instytucjami odpowiedzialnymi za kształcenie zawodowe. Mówiłem o tym w trakcie posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w dniu 26 maja 2022 roku.
Wojewódzkie i powiatowe zespoły doradcze specjalnie powołane w tym celu, nie zapewniły takiego przepływu informacji. Wielokrotnie zgłaszane przez pracodawców (FORUM OKRĘTOWE) i stronę społeczną (Krajową Sekcję Przemysłu Okrętowego NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”) potrzeby na różnych forach doradczych nie spotkały się z odpowiednią reakcją. Artykuły prasowe, apele w ramach różnego rodzaju struktur i ciał doradczych, apele pracodawców do decydentów w trakcie spotkań i konferencji – ten sposób komunikowania okazuje się całkowicie nieefektywny. On po prostu nie działa i dlatego należy go gruntownie zreformować, i to jest nasz pierwszy pomysł - stworzenie systemowego, instytucjonalnego badania rynku pracy, które pokaże rzeczywisty obraz potrzeb branży okrętowej i będzie podstawą do podjęcia działań.
To jest pierwszy element, od którego należy zacząć - zorganizowanie profesjonalnego systemu badania rynku pracy, który zidentyfikuje kompetencje, na które jest zapotrzebowanie: jacy fachowcy i jaka ich ilość. Badanie takie powinno uwzględnić wszystkie czynniki, włącznie z wymianą pokoleniową i przechodzeniem pracowników na emeryturę, oraz z czynnikami migracyjnymi.
Naszym zdaniem, komórka badająca powinna podlegać jednemu z Departamentów Urzędu Marszałkowskiego lub Urzędu Miasta. Uzyskane przez nią dane będą wykorzystywane przy opracowaniu planów i kreowaniu polityki oświatowej w zakresie, na który mają wpływ władze oświatowe – włączając w to również „miękki” sposób kreowania polityki, a także wnioski kierowane do władz samorządowych różnych szczebli. Szkolnictwo zawodowe podlega powiatom, władze wojewódzkie dysponują środkami unijnymi, krajowymi środkami finansowymi dysponują władze centralne w Warszawie, ale profesjonalne identyfikacja potrzeb powinna być naszym zdaniem koordynowana na szczeblu wojewódzkim.
System taki powinien działać w sposób ciągły – stale monitorować rynek pracy w przemyśle okrętowym i aktualizować jego potrzeby. Czynników zmiennych jest na rynku dużo i zapotrzebowanie na pewne specjalności jest stałe, na niektóre się zmienia. Zmienia się również technologia i postępuje cyfryzacja procesów produkcyjnych. Dlatego potrzebny jest stały systemowy monitoring potrzeb, po to, by znalazł on odzwierciedlanie w ofercie edukacyjnej, która powinna zostać zreformowana.
- Jak więc powinien wyglądać model edukacji dla przemysłu okrętowego?
- Polska weszła w gospodarkę wolnorynkową wraz z odziedziczonym po PRL systemem kształcenia zawodowego. 30 lat temu szkoły zawodowe i technika kształcące kadry na potrzeby przemysłu okrętowego co roku wprowadzały na rynek dużą ilość wykształconych fachowców. Tamten system kształcenia dostosowany był do potrzeb ówczesnej struktury przemysłu okrętowego, a ten w ciągu ostatnich 30 lat przeszedł duże zmiany. Zmienił się nie tylko rodzaj produkcji i usług, ale również przemysł znacznie się unowocześnił i wzrosła jego wydajność, nastąpił postęp w cyfryzacji. Pojawiło się zapotrzebowanie na specjalistów, na których wcześniej było ono znacznie mniejsze – np. do budowy skomplikowanych technicznie jednostek, ale również do budowy jachtów, w której to dziedzinie Polska stała się w ostatnich latach potentatem. Zapotrzebowanie na fachowców w poszczególnych dziedzinach zmieniło się i jest to zasadniczy czynnik, który trzeba wziąć pod uwagę odbudowując edukację na potrzeby naszej branży.
Istniejący system edukacji: 3-letnie szkoły zawodowe i 4/5-letnie technika, które odziedziczyliśmy po poprzednim systemie, nie gwarantują wystarczającej elastyczności i szybkiej reakcji na zmieniające się potrzeby branży. Szkoły zawodowe – oprócz kształcenia ściśle zawodowego – wypełniają również inne funkcje edukacyjne, np. przygotowują do studiów wyższych. Ale jako takie pozostaną kręgosłupem edukacji zawodowej. Wymagają one jednak uzupełnienia o nowy element odpowiadający realiom rynkowym.
- Jaki to element?
- System kształcenia zawodowego powinien odzwierciedlać realia rynkowe: być elastyczny i stale modyfikować swoją ofertę edukacyjną, uwzględniając postępującą cyfryzację i automatyzację procesów produkcyjnych. Kursy powinny być znacznie krótsze i ograniczone wyłącznie do przedmiotów specjalistycznych. Innymi słowy – odpowiadać na nowe wyzwania, które się zmieniają.
Rozwiązaniem dla naszej branży może być rozbudowany dla jej potrzeb, istniejący już (!!!) system tzw. kształcenia ustawicznego. Składałby się on z kursów o bardzo skondensowanym programie, ograniczonym tylko do przedmiotów ściśle specjalistycznych. Bazą dydaktyczną dla tych kursów były by istniejące jeszcze technika, szkoły zawodowe i centra kształcenia ustawicznego.
Czas trwania tych kursów mógłby być różnorodny: od kilkumiesięcznych, półrocznych, do rocznych lub nieco dłuższych. Część z tych kursów – ta wymagająca zajęć praktycznych - mogłaby się odbywać stacjonarnie z wykorzystaniem warsztatów lub laboratoriów, część - w systemie zaocznym lub zdalnym. System musiałby być maksymalnie elastyczny: z zajęciami dziennymi, ale również z ofertą zajęć wieczorowych lub weekendowych.
Takie elastyczne systemy edukacji istnieją w krajach, w których gospodarka wolnorynkowa trwa znacznie dłużej niż w Polsce, i które przez dziesięciolecia dopracowały się racjonalnych i bardzo elastycznych z punktu widzenia rynku pracy rozwiązań edukacyjnych.
- Załóżmy, że mamy stworzony system edukacyjny ? Skąd wziąć jednak do niego uczniów, z czym chyba teraz jest największy problem?
- Oferta edukacyjna powinna być skierowana do pracowników chcących zmienić lub podnieść swoje kwalifikacje. To powszechny trend na świecie – ludzie zmieniają zawody z różnych powodów, potrzebny jest tylko elastyczny system edukacji, który im to umożliwi. Drugą grupą jest młodzież kończąca szkoły podstawowe i stojąca przed wyborem drogi zawodowej.
Obecnie gospodarka przeżywa jeszcze resztki dużej koniunktury i mamy rynek pracownika, ale wg analityków niebawem czeka nas globalne spowolnienie, które również dotrze do Polski i dotknie niektóre branże. Pierwsze oznaki już są. Na pewno jakaś część pracowników z sektorów dotkniętych w przyszłości spowolnieniem mogłaby znaleźć pracę w przemyśle okrętowym.
Potrzebny jest jednak elastyczny system edukacyjny, który zapewni im odpowiednie szkolenie i przepływ informacji o możliwości podjęcia takiego szkolenia, np. poprzez Urzędy Pracy.
Trzy przykłady.
Pierwszy: obecnie, na skutek zapaści edukacyjnej w sektorze okrętowym zdarza się, że stocznie na wydziałach mechanicznych zatrudniają absolwentów techników samochodowych. Tacy pracownicy mają już solidne podstawy edukacji technicznej, potrzebna jest im tylko dawka wiedzy ściśle okrętowej, by posiadać solidne kompetencje do pracy stoczniowej. W tym wypadku wystarczyłby im kurs, który mogliby połączyć z pracą. Dotyczy to również innych specjalności, np. elektryków i hydraulików. Dla pracodawcy i pracownika byłoby to optymalne rozwiązanie. To jest jedna grupa – czyli ta, która ma już solidne podstawy edukacyjne w swojej specjalności i potrzebuje się tylko douczyć na potrzeby branży.
Druga grupa to osoby bez żadnych kwalifikacji zawodowych lub mające kwalifikacje zawodowe, ale znacznie bardziej odbiegające od tych stoczniowych, np. ktoś z branży budowlanej chciałby przejść do pracy w stoczni. Tutaj program kursu byłby nieco dłuższy i bogatszy, ale ściśle ograniczony tylko do przedmiotów zawodowych w danej specjalności. Kursy te powinny być maksymalnie elastyczne – np. pół roku lub rok w systemie dziennym, drugi rok w systemie wieczorowym – tak, by przyszły absolwent jak najszybciej mógł podjąć pracę i rozpocząć zdobywanie umiejętności praktycznych.
Trzecia grupa to krótkie kursy praktyczne – np. dla spawaczy, operatorów urządzeń specjalistycznych – w tym sterowanych numerycznie (CNC) obrabiarek i robotów spawalniczych - lub wąskich, specjalistycznych umiejętności, których nasza branża potrzebuje bardzo dużo. System taki byłby adresowany również do pracowników o innych specjalnościach, pragnących rozszerzyć swoje kwalifikacje, czyniąc ich bardziej elastycznymi dla firmy, z korzyścią dla obu stron. Przykładowo: ślusarz mógłby zdobyć umiejętność, np. obsługi wózka widłowego lub spawania określoną metodą. W stoczniach okresowo występują „wąskie gardła” w różnych specjalnościach. Budowa statku wiąże się z wykorzystaniem bardzo różnorodnych umiejętności – większa uniwersalność pracowników mogłaby być korzystna dla każdej ze stron.
To tylko trzy przykłady. Takich grup, które można usystematyzować, jest zapewne więcej – należy je zidentyfikować, i pod ich zróżnicowane potrzeby przygotować ofertę edukacyjną.
- Problemem z którym boryka się system szkolnictwa zawodowego jest brak kadry nauczycielskiej. Czy tutaj macie jakieś pomysły?
- Wielu stoczniowców z ogromnym doświadczeniem zawodowym przechodzi na emeryturę w pełni sił i energii, i zapewne chętnie podzieliłoby się swoim doświadczeniem edukując młodą kadrę. Niektórzy z nich – szczególnie kadra mistrzowska i brygadziści – to ludzie obdarzeni zdolnościami komunikacyjnymi, i zapewne łatwo odnajdą się w nowej roli edukatorów. Trzeba do tych ludzi dotrzeć i uaktywnić.
- Na pewno bardzo ważna jest promocja zawodów okrętowych.
- Absolutnie tak – to czynnik krytyczny. Samo stworzenie elastycznego i dostosowanego do dzisiejszych realiów systemu kształcenia zawodowego to połowa zagadnienia. Drugą połową jest wypełnienie go uczniami.
Według informacji uzyskanych z Gdańskiego Urzędu Pracy, w gdańskich szkołach (cytat): „kierunki o profilu stoczniowym nie cieszą się dużym zainteresowaniem wśród uczniów. Uczniowie kształcący się w branży stoczniowej stanowią zaledwie 1,87 % wszystkich uczniów szkół I stopnia i techników w roku szkolnym 2021/22 (168 uczniów na 8964 uczniów ogółem).”
W trakcie zgłaszania problemów kadrowych w przemyśle okrętowym w różnych ciałach doradczych, standardowa odpowiedź jaką FORUM OKRETOWE otrzymuje brzmiała (cytat z jednej z odpowiedzi na piśmie):
„pragnę zapewnić, że podobnie jak Pan podzielam niepokój związany z sytuacją branży stoczniowej. Duże trudności w zaspakajaniu potrzeb kadrowych niestety dotyczą dziś bardzo wielu pracodawców, bez względu na profil prowadzonej przez nich działalności gospodarczej. W równie dramatycznej sytuacji jest także sektor gastronomiczny, edukacyjny, usługowy i budowlany.”
Obie powyższe informacje odzwierciedlają aktualną sytuację, natomiast nasuwa się pytanie: co dalej robić? Pozostawić wszystko tak, jak jest i czekać, aż coś się poprawi? Bez aktywnego działania na pewno samo nic się nie poprawi.
- Tutaj chyba bardzo dużo zależy od władz samorządowych, które powinny zastanowić się na priorytetami…
- Dokładnie. Na początku trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy podejście horyzontalne do wszystkich branż i zawodów jest właściwe? Czy branża okrętowa, będąca jednym z głównych motorów napędowych gospodarki województwa pomorskiego, powinna być traktowana tak samo jak np. branża gastronomiczna czy fryzjerska (nic im nie ujmując)? Po to żeby zjeść „na mieście” lub modnie obciąć włosy potrzeba najpierw zarobić gdzieś pieniądze. Jeżeli władze samorządowe różnych szczebli uznają, że branża okrętowa jest jedną z kluczowych branż dla naszego regionu, to powinna nadać jej priorytety – właśnie w obszarze promocji zawodów okrętowych.
Jak już wspomniałem wcześniej - obecnie gospodarka przeżywa boom i mamy rynek pracownika w niemal wszystkich branżach, ale wg analityków niebawem czeka nas globalne spowolnienie, które dotknie niektóre branże także w Polsce. Na pewno jakaś część pracowników z sektorów dotkniętych w przyszłości spowolnieniem i bezrobociem mogłaby znaleźć pracę w przemyśle okrętowym. Właśnie takie osoby to kandydaci do okrętowych szkół zawodowych. Potrzebny jest jednak dobrze zorganizowany przepływ informacji o możliwości takiego szkolenia, np. poprzez Urzędy Pracy.
Osobną grupą jest młodzież ucząca się w szkołach podstawowych, do której trzeba dotrzeć poprzez zorganizowanie programów informacyjnych, zachęcających ją do zdobywania zawodu stoczniowego, i dotarcie z tą ofertą do wszystkich zakątków naszego województwa – zachęcającą do podjęcia nauki w szkołach zawodowych i technikach okrętowych, czyli doradztwo na szczeblu szkół podstawowych. Często decyzja o wyborze drogi zawodowej dziecka to wspólna decyzja jego i rodzica.
- Szanse na odbudowę szkolnictwa zawodowego na potrzeby przemysłu okrętowego więc są?
- Fundamenty do odbudowy kształcenia zawodowego na potrzeby przemysłu okrętowego ciągle jeszcze istnieją. Konieczność działań w tym zakresie spotkała się z pełnym zrozumieniem i bardzo życzliwym przyjęciem przez wszystkie strony dialogu w trakcie posiedzenia Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego w dniu 26 maja 2022 roku. Nasze pomysły, które zakomunikowaliśmy w trakcie kilku spotkań z pracownikami Departamentu Edukacji i Sportu Urzędu Marszałkowskiego, stanowią propozycję rozwiązania problemów dla branży okrętowej. Atmosfera w trakcie tych spotkań była bardzo dobra, czuliśmy zrozumienie naszych problemów i chęć pomocy.
Nadchodzi spowolnienie gospodarcze, które dotknie niektóre branże, inne będą przeżywały rozwój. Perspektywy dla przemysłu okrętowego wyglądają obiecująco. Stworzenie elastycznego systemu edukacyjnego, szybko reagującego na potrzeby rynku pracy, jest kluczem do podtrzymania wzrostu gospodarczego w województwie pomorskim i ograniczenie bezrobocia, które w świetle tego co dzieje się ze światową gospodarką staje się dzisiaj realnym zagrożeniem.
- Dziękuję za rozmowę.